Szykowaliśmy
się obaj do wyjścia do klubu tak jak zaplanowaliśmy. Marcus zajmował łazienkę
jak tapirowana panienka. Poszedł się ogarnąć jeszcze jak ja kończyłem zupę.
Nawet zdążyłem zjeść dokładkę nim zwolnił mi upragnione pomieszczenie.
- Stary! – pokręciłem głową mijając się z nim
w drzwiach. Pachniał ładnie, drzewem sandałowym i miał mokre, rozczochrane
włosy. Wparowałem do łazienki i wskoczyłem pod prysznic zrzucając wcześniej
ubranie. Też się cały wykąpałem i po chwili byłem czyściutki, pachnący i gotów
na figle. Przesuszyłem włosy suszarką i ułożyłem je chcąc uniknąć niesfornej
weli, bo ta nie pasowała mi do zaplanowanego stroju.
Kiedy wyszedłem z łazienki Marcus siedział na
krześle susząc włosy ręcznikiem i wyglądał jak mop, co nie kryjąc miało wiele uroku.
- Łoooooo! Sexi! Gdzie się podział mój
kumpel? Co z nim zrobiłeś sexowna bestio! – Marcus nigdy nie widział bym tak
wyglądał to też bardzo schlebiało mi, że tak to odebrał. W końcu byłem bardziej
męski niż kiedykolwiek wcześniej. Grafitowe średnio obcisłe jeansy, czarna
koszulka obcisła z dość sporym dekoltem zapinanym na guziki, opinała się na
mnie ładnie ale nie zbyt nachalnie. Było sexownie, a nie dziwkarsko, a to był
klucz do udanego podrywu.
Wyszliśmy
z mieszkania i przed budynkiem naszło mnie, że nie zamknąłem drzwi. Pobiegłem
więc do góry już sam. Kiedy zszedłem na dół mojego kompana nie było.
- Serio? – rozejrzałem się z mieszanką
irytacji i zaskoczenia na twarzy. Nie byłoby problemu jakby zniknął w klubie,
ale jeszcze nie doszliśmy do niego… Po drugiej stronie ulicy ktoś do mnie
machał z pod bardzo pstrokatego, stojącego znaku reklamowego. Poszedłem więc do
Marcusa – Mogłeś na mnie zaczekać – bąknałem oskarżycielsko.
- Oj daj spokój – machnął dłonią lekceważąco
i wskazał na znak – Idziemy?
Dopiero teraz odczytałem wielki złoty napis
na czerwonym znaku - Sexshop? – uniosłem
brwi bo jakoś wcześniej znaku nie widziałem. Może chodziło o to, że nie znałem
tego rodzaju sklepów i nie miałem potrzeby ich odwiedzać? Tak czy siak już wiedziałem jakiego rodzaju mam sąsiedztwo.
- No zobaczymy co tam jest i czy wygląda jak
na filmach… no wiesz… - szturchnął mnie łokciem na znak porozumienia.
- Przestań co tam niby może być? Sklep jak
sklep – wzruszyłem ramionami obojętnie choć już gdzieś na skraju mojej jaźni
zadomowiła się sporych rozmiarów ciekawość.
- No wiesz? Nie oglądasz filmów? Myślisz, że
skąd oni biorą „takie rzeczy”? – odpowiedział tonem wskazującym, że rozmawia z
totalnym nieukiem.
- Pytanie czy mnie to interesuje? – odpowiedziałem
pytaniem na pytanie.
- No a nie? Wypada by porządny gej miał swoją
kolekcję zabawek bo wychodzisz na nudziarza – wyjaśnił przyjaciel rzeczowo.
Zamrugałem zdziwiony takim obrotem sprawy –
Mieszkasz na wsi i masz pudło z takimi gadżetami? Chyba mi nie powiesz, że
jestem do tyłu – jakby potaknął to chyba bym się załamał. Na szczęście pokręcił
przecząco głową.
- Ale chcę i załatwimy to teraz – zarządził i
tak dałem się wciągnąć do lokalu.
Kiedy
Marcus pchnął drzwi te zadzwoniły w dość sugestywnym tonie.
- Orgazm jako dzwonek do drzwi? – byłem
zachwycony, a to dopiero początek zwiedzania. Kiedy zagłębiliśmy się w sklepie szybko
pojawiła się panna z obsługi. Zmierzyłem ją wzrokiem z zainteresowaniem bo w
takim miejscu spodziewałbym się wyuzdanej, cycatej lali a nie takiej szarej
myszki w powyciąganym swetrze i dwóch warkoczykach.
- Witam, pomóc w czymś? – zapytała tonem
znudzonego pracownika, jakby to była księgarnia a nie miejsce zakupu sprośnych
rekwizytów.
- Nie, nie trzeba w razie czego zawołamy –
odparłem pośpiesznie bo jakoś nie chciałem by nam towarzyszyła w zakupach. Co
ją interesuje co będziemy oglądać?
Po
chwili już chodziliśmy między półkami wypełnionymi najróżniejszymi gadżetami.
Ja z zainteresowaniem oglądałem stroje na manekinach i głowiłem się kto się w
takie cuda zmieści? Część z nich wydawała mi się całkiem zbędna bo i po co komu
kostium z wycięciami na punktach strategicznych? Z kolei Marcus przebierał w
najróżniejszych dildach. Trochę się przeraziłem kiedy zaczął bacznie przymierzać
się do wielkiego kolczastego penisa z zielonej gumy, który miał pilota i kręcił
się w różne strony brzęcząc dziwacznie.
- Jeśli go kupisz to śpisz na kanapie –
ostrzegłem, bo zrobiło mi się słabo na samą myśl, że zechciałby to wypróbować..
i to nie na sobie. Marcus roześmiał się – Bez paniki, to fajnie wygląda, ale
nie wiem czy bym używał – przyznał.
Zostawiłem go w objęciach gumowych penisów i
udałem się na pułki z tubkami i flaszeczkami w licznych kształtach. Oglądanie
zamieniło się szybko w wąchanie i przyznaję, że niektóre pachniały bardzo
apetycznie i nawet bym się skusił jednak zamiar wybrania jednego zapachu
sprawił, że straciłem tam prawie dwadzieścia minut ostatecznie westchnąłem i
odeszłam niezdecydowany. Miałem zamiar dołączyć do Marcusa, ale kiedy poszedłem
tam gdzie ostatnio go zostawiłem mężczyzny nie było. Rozglądałem się za nim,
ale moją uwagę przyciągnęła półka z „zabawkami”. Z pewnego dystansu podziwiałem
fikuśne sprośności, ale do niektórych musiałem podejść i nawet wziąć w dłoń
opakowanie by odczytać z czym właściwie mam do czynienia. Takim właśnie
sposobem dowiedziałem się o istnieniu torpedowego pocisku wibracyjnego z
lekkimi elektrowstrząsami… dalej już nie chciałem zwiedzać, bo już ta wiedza mnie poraziła. Nie byłem pewny czy
robi mi się słabo ze wstydu, szoku czy duchoty panującej w sklepie. Wydostałem
się z labiryntu i odetchnąłem widząc stojącą gablotę z biżuterią, tam mogłem
odsapnąć. Wybór był nie duży, raczej stonowany bez wielkich klejnotów które
ostatecznie zwisały by z jajek albo innych wypustek. Podobały mi się
szczególnie sztangi sutkowe, gdybym nie bał się bólu to pewnie bym sobie takie
zrobił i może nawet coś więcej? Piercing jest sexowny, choć tylko jeśli idzie w
parze z higienom osobistą. Moje
dywagacje przerwał znajomy głos.
- Ej, jak wyglądam? Mega, nie? – mówił do
mnie policjant i rozpoznałem go tylko po charakterystycznej czapce i odznace
radośnie wiszącej na jego szyi. Resztę stroju stanowiły czarne stringi ze zamkiem
na strategicznym wzgórku, pas z przypiętą pałą, choć równie dobrze mogło to być
wielkie czarne dildo, oraz niechlujnie naciągnięte buty.
- Marcus? – teraz dopiero zacząłem podziwiać
kiedy zaskoczenie minęło. Dokładnie, wyglądał bardzo sexownie – Ja też chcę! –
podłapałem natychmiast.
- Mam coś idealnego – wyszczerzył białe ząbki
i pomachał mi wiszącym na wieszaku strojem pielęgniarki.
- Jestem facetem pamiętasz? – warknąłem rozeźlony,
bo co jak co, ale ja kiecek nie noszę. – Chcę coś fajnego! – zażądałem i kumpel
zaprowadził mnie na w właściwy dział. Tam zacząłem przeglądać ewentualne opcje
odrzucając co nowe – Astronauta? Nie. Strażak? Nie. Kowboj? Nie. Ksiądz? Nie. Ratownik? Nie. Kucharz? Nie.
Spiderman? – no to mnie zaintrygowało. Wcisnąłem się w kostium super bohatera
który co, jak się później okazało, miał pewne elementy na rzepy a nawet wyjście
„ewakuacyjne”.
- Ha! I jak? – byłem z siebie dumny
wyglądałem mega sexownie i tak ponętnie choć w masce.
- Czy ja wiem… pajączki nie są w moim typie –
odpowiedział kumpel i trochę mnie tym zawiódł.
- Pffff powiedział policjant, który wygląda
jakby przegrał gnata w pokera – wypaliłem urażony.
- Ej! To jest cios poniżej pasa! – oburzył
się szczerze i bardzo dobrze.
- Oj tak i to bardzo – pokręciłem zamaskowaną
głową.
- Ehem, panowie teraz musicie kupić te
stroje. Ich nie można przymierzać na nagie ciało – wybąkała sprzedawczyni nie
patrząc na nas. Spuściła oczy zawstydzona, najwyraźniej było doskonale widać,
że stroje faktycznie nie były ubrane na bieliznę.
Takim
oto sposobem nabyliśmy dwa zupełnie zbędne stroje i tubkę nawilżającego żelu
gratis. Biorąc pod uwagę ile daliśmy za zbędne kostiumy to powinniśmy dostać
karton żelów, no ale cóż… Z nowo nabytym ekwipunkiem udaliśmy się na imprezkę. Gdy
już zostawiliśmy nasz bagaż w szatni, poszliśmy w tango.
Ulokowałem
się razem z Marcusem przy barku gdzie wypiliśmy po cztery shorty na rozgrzewkę
i zaczęliśmy się rozglądać po sali w poszukiwaniu ciekawych „obiektów”.
- Na co masz dziś chęć? – zapytałem patrząc
po towarach jakie były dostępne. Wyszukiwałem kogoś dość trafiającego w mój
gust.
- Hmmm… ja bym miał chęć na coś porządnego –
odparł mężczyzna.
- Czyli? – dopytuję.
- Przystojny z gałką w rozmiarze średnio
europejskim. Nie jestem wymagający. No a ty?
Musiałem się zastanowić, dziś miałem nieco
inny nastrój i to miało wpływ na moje upodobanie co do partnera i jego
wyposażenie które miałoby mnie interesować.
- Cóż ja chyba się zdecyduje na… - i nie
zdarzyłem dokończyć bo ktoś stanął między nami by złożyć zamówienie.
Zmarszczyłem brwi, co za nietakt! Wbiłem intruzowi łokieć w żebra by raczył
zauważyć, że przeszkadza. Mężczyzna syknął i wbił we mnie wściekłe spojrzenie
bursztynowych oczu.
- Kazar? – aż oniemiałem widząc znajomego
pytona ale uśmiechnąłem się czarująco. Po jego minie widziałem, że kalkuluje z
kim ma do czynienia, po kilku sekundach jego twarz się rozjaśniła i już było
wiadomo, że jest dobrze.
- Ktoś wyszedł na polowanie? – Kazar wyglądał
bosko, dokładnie tak jak zapamiętałem mimo, że miał na sobie innego rodzaju
ubranie, mniej oficjalne.
- Chyba polowanie właśnie się zakończyło –
odpowiedziałem szczerząc ząbki i chciałem coś dodać, ale rozmówca się obrócił.
- Sorry, musiałem się upewnić czy ten tyłek
jest prawdziwy – Marcus nie miał skrupułów i pozwolił sobie na wymacanie
krągłości Kazara.
Mężczyzna uniósł kącik ust w sugestywnym
uśmiechu – Zdaje się, że za chwilę to ja zmacam dwa niezłe tyłki – stwierdził
wskazując jasno zamiar. Odwrócił się do mnie powrotem – Jesteście zajęci?
- Nie, dopiero szukaliśmy… to znaczy przyszliśmy – wyjaśniłem – Ale dla
ciebie już jeden tyłek jest – dodałem wskazując palcem na mojego skrzydłowego –
To jest Marcus i chce poznać legendę o mistycznym boa – zakończyłem z
uśmiechem.
- Ten boa może go ukatrupić, nie udzielisz mu
wsparcia? – czarował mnie i gdyby nie to, że Marcus energicznie kręcił mu głową
nad ramieniem to może i bym się skusił.
- Nie, chyba szukam dziś czegoś nowego. Liczę
na dobrego hot doga – wyjaśniłem kiedy Marcus zrobił znak „ok.” nad ramieniem
właściciela węża.
- Spoko – po tych słowach oddalił się
zabierając ze sobą mojego przyjaciela. Nie martwiłem się, byłem zadowolony w
końcu załatwiłem mu świetny sex o którym będzie mógł gadać dowoli bo będzie
okazja do wymiany ciekawostek. Nie mniej w tym momencie w polowaniu zostałem
sam. Musiałem ponownie się rozejrzeć.. Zamówiłem sobie kolorowego drinka z
palemką kiedy na miejscu obok usiadła nowa osoba.
- Ładna palemka – zagadnął nowy więc
spojrzałem na niego i stwierdziłem, że wygląda znajomo choć nie umiem go
skojarzyć. – Pasuje do twojej koszuli – odpowiedziałem kokieteryjnie – Napijesz
się czegoś? – zaproponowałem przejmując inicjatywę. Rozmówca rozsiadł się
wygodniej i założył nogę na nogę. Teraz miałem chwilę na zapoznanie z jego
aparycją. Miałem przed sobą chłopaczka świeżo koło pełnoletniości z
blondawo-rudawym odcieniem ładnie zaczesanych na bok włosów i mroźnie
niebieskimi oczami. Na nosie i policzkach lekko zarysowywały się piegi, które
nikły w świeżej opaleniźnie. Jego fizjonomia była dość wywarzona z tego co
mogłem ocenić przez ubranie jakie na sobie miał. Chłopak został zaakceptowany,
więc zarzuciłem przynętę.
- Jestem Ethan – przedstawiłem się opierając
się łokciem na blacie baru.
- Wiem, słyszałem jak rozmawiałeś ze swoim
chłopakiem – taka odpowiedź była zaskakująca. – Roni – przedstawił się i wtedy
zaskoczyłem.
- Chłopak z KFC?! – prawie szczęka mi opadła
bo tam była ziemia a tu jest niebo. – Em… - odchrząknąłem – Sorka, wyglądasz
trochę inaczej – musiałem się wytłumaczyć bo głupio wyszło.
- Luźno – Roni się nie przejął – Wiem, że w
okularach wyglądam jak kujon, totalnie passe – westchnął – To są wymogi BHP u
nas i niestety soczewki odpadają.
- Ah… rozumiem – choć wcale nie rozumiałem a
w sumie mnie to nie interesowało. – Wiesz mój kumpel – podkreśliłem by było
wiadomo, że Marc nie jest moim facetem. Roni nie wyglądał na kogoś kto chce nakłaniać
do zdrady – Znalazł sobie towarzystwo – przecież nie powiem, że dałem jego tyłek
Kazarowi – Mam nadzieję, że ja ci starczę w zastępstwie?
- Zależy ile potrafisz zdziałać – Roni
przyglądał mi się z zainteresowaniem, najwyraźniej dostałem zielone światło.
Dwudziesto
minutowy flirt zakończył się w jednej z kabin toalety męskiej klubu. Zamknęliśmy
drzwi na zamek i przystąpiliśmy do akcji. Obaj byliśmy dość wstawieni i równie
napaleni. Roni rozpiął mi spodnie i wydobył męskość. Bez wstępów wziął ją do
ust. Westchnąłem z zadowoleniem bo okazało się, że chłopak ma wprawę i głębokie
gardło, co nie znaczy, że ja mam małego, bo to bzdura. Stałem operacją się
plecami o ściankę kabiny pozwalając na pieszczotę. Spodnie miałem spuszczone do
samej ziemi a on klęczał obciągając mi ustami. Jeśli ktoś czekał na zwolnienie
kabiny to przez dużą szparę pod drzwiami widać było wyraźnie co się dzieje. Z
drugiej strony może dla tego nikt tu nie wchodził? Westchnąłem kiedy moje kulki
znalazły się w jego ustach gdzie zostały wciągnięte, równocześnie dłonią
energicznie mnie masował. Szybko stwardniałem, ale chciałem zostawić swoje
ślady w innym miejscu. Położyłem dłoń na jego głowie i zacisnąłem pięść na
włosach. Pociągnąłem go lekko dając znak, że ma przestać. Zrobił to i podniósł
się, staliśmy twarzą w twarz. Oczy błyszczały mu podnieceniem i miał czerwone rumieńce.
Teraz ja przejąłem inicjatywę. Obróciłem młodzika twarzą do ściany. On sam rozpiął
zamek, ale to ja zdarłem z niego bieliznę. Ułożyłem swojego penisa między jego
pośladkami, kiedy wypiął się usłużnie, ale nie wszedłem w niego, jeszcze nie.
Wsunąłem dłonie pod jego koszulkę, chciałem poczuć jego słodkie malinki. Wyczułem
je i zacząłem nimi kręcić jak pokrętłem z radia. Młody syknął ale poruszyłem biodrami
więc jęknął cicho. Zabawiałem się nim chwilę w taki sposób. Czułem jak krew się
w nim grzeje. Przeniosłem dłoń z sutków na jego twardą już męskość. Wydał z
siebie mocno pornograficzny jęk kiedy zacząłem mu trzepać pieszczocha. W między
czasie przekalkulowałem, że pukanie na sucho będzie bolesne nie tylko dla mnie.
Na szczęście tubkę z reklamowym żelem z sexshopu wsadziłem do kieszeni. Teraz
mi on uratował życie. Wylałem sporą szprycę na rowek kochanka i drugie tyle na
własną sterczącą radość. Wszedłem w niego po trochu. Mimo wprawnych ust dziurka
była ciasna, bardzo ciasna. Wbijałem się w niego a on pojękiwał cicho, ale
ostatecznie by się uciszyć wziął w zęby swoją zwiniętą koszulkę. Poruszałem się
w nim coraz intensywniej kiedy już przetorowałem sobie drogę. Trzymałem dłońmi
jego biodra by móc dobijać je do własnych. Skupiłem się tylko na tym. Długo nie
musiałem go posuwać by w nim dojść. Roni nie osiągnął szczytu, więc brałem go
jeszcze przez chwilę wspomagając się kręceniem jego cukiereczków. Zdążyłem
wyłapać, że jego sutki są bardziej wrażliwe. W ostatnim akcie dopchnąłem go do
ściany tak, że jego nabrzmiały penis ocierał się o nią i tam wystrzelił.
Międzyczasie ja zdążyłem się naładować ponownie to też zmieniłem pozycję tak,
że stał do mnie przodem i oplatał moją szyję ramionami a jedną nogą mój pas.
Brałem go dalej aż napełniłem jego zbiorniczek.
To
był bardzo udany sex. Powycieraliśmy się chusteczkami i dopiero teraz
dosłyszeliśmy przytłumione, jęki i piski. Roni nie był zainteresowany więc po
wymianie namiętnych pocałunków rozeszliśmy się, on opuścił kabinę. Ja naciągnąłem
spodnie na tyłek i stanąłem na muszli klozetowej by zerknąć na to co się dzieje
w sąsiedniej kabinie…
aaaj jestem na tak;) coraz bardziej interesujące, podoba mi sie bardzo, weny życze słonko! :) oby tak dalej! *.*
OdpowiedzUsuńK .
Genialne! Po prostu genialne! Powodzenia życzę w dalszym tworzeniu!
OdpowiedzUsuńA w kabinie obok Kazar-pyton i Marcus, tego jestem pewna xD.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale szkoda, że tak krótki :(
Nic, czekam na nexta!
Pozdrawiam! :)
Nadrobiłam! Ten rozdział podobał mi się najbardziej ze wszystkich nadrabianych, chyba nie muszę tłumaczyć czemu. No i oczywiście najwięcej w nim było akcji ;p Jestem ciekawa, kogo on tam zobaczył. Chociaż można się pomału domyślać, niemniej jednak wolałabym, żeby to nie byli bohaterowie, o których myślę ;)
OdpowiedzUsuńDużo weny ^^
Oj działo się działo i to mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńChce zobaczyć minę Marcusa jak się dowie o ciasteczku z KFC które przegapił i o jego wyczynach... ;)
Oj ciekawe kot w kabinę obok się zabawia najprawdopodobniej Kazar i Marcus, choć dla mnie było by zabawniej jakby Ethan zobaczył tam swojego byłego. Byłaby z tego niezła draka XD
Weny życzę i chęci do pisania Ren
Nie wiem czemu nie skomentowałam. Czytam od początku, ale chyba jeszcze nigdy nie udało mi się napisać, jak bardzo Ci dziękuję za to wspaniałe opowiadanie. Pomysł świetny, realizacja jeszcze lepsza i tylko czekać na kolejny rozdział :) Normalnie nie biorę się za nieskończone opowiadania, ale tak mnie zaciekawił początek, że uległam XD Więc jesteś u mnie w zakładkach, a ja zmobilizuję się do dalszego komentowania. Najbardziej cierpię, bo wiem, że masz swoje życie, ale uzależniam się od tego co piszesz :c Nie wiem, czy przeoczyłam tą informację, ale czy napisałaś coś jeszcze? Jakiś inny blog, opowiadanie? Dziękuję za to, że piszesz tak wspaniale, że nie mogę się doczekać ciągu dalszego ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę czasu i weny!
Dark Night
Świetny rozdział, taki pobudzający ;) mrau ;3 Życzę dużo weny, czekam na następną notkę i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKinia
Witam,
OdpowiedzUsuńuff... w końcu udało mi się nadrobić tutaj zaległości w czytaniu...
jak można skończyć w takim momencie? Roni i jego nowe wydanie zainteresowało, ohoho ponownie spotkał Kazara, który zajął się Marcelem, ciekawe kto jest w tej kabinie obok może właśnie Kazar i Marcel...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńoch fantastycznie, Roni i jego nowe wydanie bardzo mnie zainteresowało, no i mamy ponownie spotkał Kazara, który zajął się Marcelem, ciekawe kto jest w tej kabinie obok może właśnie Kazar i Marcel... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńpo prostu fantastycznie, Roni i to jego nowe wydanie mnie zainteresowało, no i spotykamy ponownie Kazara, który zajął się Marcelem, ciekawe kto jest w tej kabinie obok... może Kazar i Marcel... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga