Marcus szybko się u
mnie zadomowił. Ja miałem jeszcze pojedyncze dni do pierwszego dnia pracy.
Musiałem koniecznie ogarnąć badania, na które skierowanie dostałem. Zostawiłem
kumpla w łóżku jeszcze śpiącego. Była w końcu 6 rano, a ja musiałem się wykąpać
i iść stanąć w kolejce do lekarza z medycyny pracy. Słyszałem, że tam trzeba
stawić się możliwie szybko, bo są mega kolejki. Kiedy się ubrałem to jeszcze poszedłem
do sypialni po zapasowe klucze tam zobaczyłem, że Marcus już zagarnął moją
część łóżka i spał z otwarta paszczą śliniąc moją poduszkę.
- Zbokol, nie chce
wiedzieć, co Ci się śni świntuchu… – bąknąłem ziewając. Zazdrościłem mu, bo sam
tez bym jeszcze chętnie pospał.
Wyszedłem cicho by go
nie budzić. Wolałem nie ryzykować, że mi wszystkie szafki przekopie, a był do
tego zdolny i jeszcze zostawi po sobie totalny bajzel.
Wyszedłem z mieszkania zostawiając
Marcusowi zapasowe klucze na stole razem z liścikiem gdzie poszedłem i że ma na
mnie czekać. Spodziewam się, że nie posłucha, ale w zamian liczę, że jak wrócę
to przynajmniej zastanę śniadanie. Co, jak co, ale facet potrafi nieźle gotować
i jego potrawy zawsze mi smakowały.
Szedłem ulicami mijając zaspanych
ludzi. Większość pędziła (zapewne) do pracy. Kilkoro było tak napranych i szli
tak radosnym szlaczkiem, że najwyraźniej zabalowali wcześniejszego dnia i ich
impreza skończyła się nie dawno. Ominąłem jednego takiego imprezowicza, który
zatoczył się w moją stronę. Moje ruchy, choć jeszcze nie w pełni kontrolowane
były bardziej sprawne niż tego delikwenta. Zaśmiałem się pod nosem.
Dotarłem
w końcu do lecznicy i tam mina mi zrzedła. Lokal był jeszcze zamknięty, a już
pod drzwiami stała dłuuuuuuga kolejka drzemiących pacjentów.
– Serio? – jęknąłem
dobity perspektywą odstania kilku godzinek jak nie lepiej. Zaburczało mi w
brzuchu jakby na znak, że mam za swoje, bo trzeba było zjeść śniadanie.
Ustawiłem się za starszą panią w berecie. Przyjrzałem się jej z zaciekawieniem,
bo starsza pani z uwagą przeglądała coś na tablecie. Babcia była całkiem
gustownie ubrana. Miała na sobie zielony beret dobrze współgrającym z brązowym
bolerkiem i kwiatową chustą. W dole była prosta nienarzucająca się spódnica
koloru ciemnego brązu i buty na niewielkim obcasie na pasku. Pokiwałem głową z
uznaniem i zajrzałem jej przez ramię, trochę się zdziwiłem widząc inną starszą
babkę w oknie tabletu. Tamta z kolei miała jasne włosy a w nich wielkie wałki.
Była nie gotowa i wyglądała jakby miała się dopiero szykować. Kobiety chwilę gadały,
a potem ta w berecie obróciła się i spojrzała na mnie niezadowolona.
- Czegoś ci trzeba
chłopcze? – zapytała a ja aż się skrzywiłem, bo jej głos brzmiał jak drapanie
po tablicy.
- N… nie nie, nic –
odparłem odwracając się od źródła hałasu.
Nie miałem chęci na
dyskusję i właśnie starsza babka straciła połowę tego, co uważałem za klasę.
Odetchnąłem, no byłem w ciężkim szoku. Na szczęście kolejka w końcu ruszyła się,
drzwi kliniki stanęły otworem i razem z tłumem wpłynąłem do wnętrza. Hol był
schludny w kolorach od kremu do bieli z nowoczesnymi meblami dość
ekstrawaganckimi. Kolejka z baaardzo długiej szybko zmalała do długiej,
średniej, małej aż nadeszła moja kolej w rejestracji. Pokazałem kartkę z
rozpiską badań i pieczątką zleceniodawcy, czyli pracodawcy. Panienka za lada
spojrzała na papier – Czy jest pan naczczo? – zapytała z lekkim, czarującym
uśmiechem. Nie gustuję w babkach, ale ta była śliczna wyglądała jak chodząca
cnotka.
- Tak, nie jadłem
śniadania – odparłem.
- A pił pan coś? –
dopytała.
- Nie, nic –
zapewniłem patrząc na jej biust, był podejrzanie krągły.
- To pójdzie pan na
badanie wzroku do pokoju 1, potem z wynikami na badanie krwi do 14 i na koniec
na ogólne badania do 16. Po wszystkim podejdzie pan do mnie po pieczątkę –
wyjaśniła piersiasta panna.
- Mhm… tyle
chodzenia? No dobrze – bo i co mi zostało? Poszedłem pod wskazany pokój a tam
niespodzianka, brak kolejki. Zapukałem do pokoju nr 1 i nie słysząc odpowiedzi,
ani nic ze środka uchyliłem drzwi i wsadziłem głowę zaciekawiony. Nikogo nie
było widać, więc wszedłem do środka, bo może lekarz poszedł do jakiejś szafki
czy coś – Halo? – teraz dopiero dostrzegłem kobietę w białym kitlu siedzącą na
kozetce i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że miała ona między udami
głowę innej kobiety. Głupi jestem, bo zamiast zwiać i nie przeszkadzać w
„numerku” stałem tam jak osioł. Kobiety po chwili dopiero mnie spostrzegły. Wtedy
się ogarnąłem i odwróciłem pośpiesznie – Przepraszam… to, to ja zaczekam – i
już miałem wyjść.
- Spokojnie – odparła
lekarka po głębokim westchnieniu oznaczającym słodki orgazm – Już skończyłyśmy
– partnerka pocałowała ją jeszcze i obie zaczęły się ubierać jakby mnie tam nie
było. Byłem zupełnie zmieszany, kiedy już po kilku minutach siedziałem na
krześle przed biurkiem lekarki, którą wcześniej widziałem w scenie uniesienia.
- No nie patrz tak –
lekarka figlarnie zakręciła długopisem – Przecież każdy lubi sex.
Jej otwartość mnie
zestresowała, a ja przecież kocham sex!
- Nie spodziewałem
się zastać tu takiej scenki i to wszystko – bąknąłem nie patrząc na nią.
- Aha – zaśmiała się
sięgając po dokument, który położyłem na jej biurku – Co my tu mamy. Nazywasz się
Ethan i mam zrobić Ci podstawowe badanie wzroku – przemówiła.
- Chyba mam dość
patrzenia na jakiś czas – wymsknęło mi się.
- Oj nie dąsaj się… -
zaśmiała się słodko, aż mnie zemdliło.
Badanie było krótkie
musiałem z książki odczytać z kropkowanych pól liczby a potem przeczytać
wskazane litery na tablicy z jakiejś odległości zasłaniając to jedno to drugie
oko. Wszystko było wzorowo i bez niczego dostałem właściwe wpisy.
Po tych jakże
„obfitych” w wydarzenia badaniach udałem się do kolejnego pokoju. Pod 14 była
mała kolejka i ludzie wyglądali na podekscytowanych. Może w pobieraniu krwi
jest cos pobudzającego, o czym nie wiem? Zaczynałem się zastanawiać, ale
zmieniłem zdanie, kiedy zobaczyłem miny ludzi wychodzących z gabinetu. Wszyscy
mieli waty w miejscach gdzie było kłucie. Skrzywiłem się, bo nie przepadałem za
igłami, ale w sumie nie brała mnie panika. Ostatecznie wystarczy odwrócić wzrok
i pozwolić pobrać krew. Ot i cała filozofia…
Kiedy
usiadłem na krześle i młoda laska przemyła mi miejsce wkłucia zacząłem wątpić.
Serce zaczęło mi walić i czułem, że pocę się tu i ówdzie. Wziąłem kilka wdechów
dla kurażu. Kobieta przyjrzała się uważnie mojemu przedramieniu tuż przed
zgięciem, naszykowała sobie igłę i cały sprzęt. Potem zaczęło się istne piekło.
Wkuła się raz i stwierdziła, że coś nie tak, bo postanowiła przesunąć igłę nie
wyciągając jej – Aj – zabolało a to był dopiero początek. Potem wkłuwała się
jeszcze 7 razy i trafiła w końcu za 8 razem. Miałem chęć ją udusić. Kiedy
wyszedłem krew mi leciała, byłem posiniaczony ze złych trafień i wyglądało to
jak u narkomana, który zdobył trochę kasy i miał porządny ciąg. Byłem wściekły
i miałem ochotę łep ukręcić tej idiotce.
Kiedy
dotarłem do ostatniego pokoju miałem zupełnie dość a jeszcze zaczynał głód mi
doskwierać. Jakby było mi zbył lekko okazało się, że dla odmiany tu była długa
kolejka. Siedziałem na jednym z wielu krzeseł i sam nie wiem, kiedy przymknąłem
na chwilę oczy no i usnąłem. Obudził mnie brutalne trzaśnięcie drzwi.
Przetarłem oczy i okazało się, że już moja kolejka. Uniosłem się z miejsca
ziewając i poszedłem do gabinetu. Tu dla odmiany za biurkiem siedział starszy
facet. W sumie to stary facet, siwy jak gołąbek z nalaną twarzą, grubymi
okularami i bystrym spojrzeniem.
- Dzień dobry –
przywitałem się.
- Dobry, proszę
siadać – odpowiedział lekarz sięgając po dokument, jaki przyniosłem, więc mu go
podałem. Mężczyzna przyjrzał się papierowi i odłożył go – No dobrze. Proszę się
rozebrać do pasa i usiąść na kozetce – polecił.
Zrobiłem jak polecił
„gołąbek” i po chwili poczułem na piersi zimny stetoskop. To było orzeźwiające,
choć mnie zaskoczyło. Osłuchiwał mnie z przodu a potem z tyłu.
- Wszystko tu w
porządku – potwierdził – odpowie pan na kilka pytań – zarządził.
- Dobrze – zgodziłem
się zakładając powrotem ubranie.
Lekarz wyjął jakiś
kwestionariusz – Będę czytać pytania proszę odpowiadać tak lub nie, to
standardowe pytania i proszę się nimi nie przejmować za bardzo – wyjaśnił
krótko – Zacznijmy. Czy pan pali, pije, korzysta z jakiś używek?
- Nie, tylko kawa
czasami – odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Jakieś choroby w
rodzinie? Coś dziedzicznego? – kolejne pytania.
- Nic, o czym bym
wiedział – przyznaję.
- Dobrze, a choroby
weneryczne? – mężczyzna patrzy na mnie badawczo.
Czy ja wyglądam
jakbym miał jakiegoś syfa? Oburzam się w głębi – Nie, nigdy.
- Ma pan stałego
partnera? – mężczyzna pyta nadal, a pytania te stają się nieco dziwne.
- Nie, już nie – tak
akurat było. Ostatnio trochę swawolnie sobie poczynam.
- Ile miał pan
partnerek w ostatnim czasie – lekarz uśmiecha się dobrotliwie.
- Żadnej – jestem
oburzony, ale skąd miałby wiedzieć?
Starszy unosi lekko
brwi – Partnerów?
- Kilku… no może
trochę… - zabrzmiało głupio, bo przecież
się nie puszczam, cały czas byłem w stałym związku i ostatnio trochę sobie
pofolgowałem.
- Aha… - nie wyraża
on dezaprobaty – Zabezpiecza się pan? – poprawia swoje okulary chcąc wymusić
właściwą odpowiedź.
- No, nie… znaczy
czasami, ale raczej… - kręcę, bo przecież nie korzystam z gumek, po co niby?
Przecież ciąża mi nie grozi, tak?
Lekarz kręci głową z
dezaprobatą – Połyka pan nasienie ? – bezpośrednie pytanie.
- Co to u diabła za
pytanie? – Warknąłem, bo co go obchodzi coś takiego.
- Standardowe –
sparował – to ważne, tak też można się zarazić. Musi pan zrobić badania na AIDS
i inne weneryczne choroby.
- Co? Przecież to są
badania do pracy. Po jakiego grzyba takie informacje?! – jestem szczerze
oburzony.
- Wymogi są wskazane
– odpowiada lekarz wypisując skierowania na kolejne badania, na które będę
musiał się udać.
Jeju, co to kurde ma
być? No bez jaj! Jestem wkurzony, bo moje życie łóżkowe staje na drodze do
zyskania pracy. Będę musiał żyć w celibacie czy co do diabła?!
- Wskazane jest
wywlekanie moich intymnych spraw? – zmierzyłem starucha oburzonym spojrzeniem.
- Oczywiście, że nie.
Jednak wśród wymogów stawianych przez pana pracodawcę jest mowa, że i na ten
rodzaj dolegliwości trzeba pana zbadać – odpowiada cierpliwie lekarz – Nie musi
się pan denerwować, takie badania są objęte tajemnica lekarską i nikt nie
będzie o niczym wiedział. To po to bym mógł postawić pieczątkę a pan rozpocząć
pracę.
- Bosh… to ile to
znowu potrwa? Ja nie mam czasu – dodałem, popsuł mi się nastrój już zupełnie.
- Większość wyjdzie z
badania krwi, które panu zrobiono a do pozostałych wystarczy zrobienie badania
na podstawie nasienia – tłumaczy lekarz – Jeśli pan to zrobi u nas to
laboratorium da panu znać w ciągu kilku dni.
- Nasienia? To tak
jak z bankiem spermy? Pornos, świerszczyk i ręczny? – skrzywiłem się, bo to
brzmiało tragicznie.
- Mniej więcej –
mężczyzna odchrząknął.
- Dobra, dobra i tak nie mam innego wyjścia – rozłożyłem
bezradnie ręce.
Kiedy
wróciłem do mieszkania koło 16 byłem zmęczony, zdegustowany i głodny jak wilk.
Marcus miał szczęście, że czekał na mnie z obiadem.
- No stary! Co atak długo? – powitał mnie jeszcze w
przedpokoju jak ściągałem buty.
- Nawet mi nie gadaj… nie wiem, jakich badań tam nie było
na tej liście – bąknąłem w odpowiedzi i poszedłem do kuchni za zapachem.
Klapnąłem na krześle przy stole i od razu pojawił się przede mną talerz ciepłej
zupy.
- Opowiadaj – kumpel się dosiadł.
Streściłem towarzyszowi przebieg mojej
wyprawy i on nie był wcale a wcale zaskoczony. To mnie wkurzyło jeszcze
bardziej.
- Nie przejmuj się – poklepał mnie po ramieniu – To w
sumie nic dziwnego biorąc pod uwagę ilu pracodawców sypia ze swoimi
pracownikami. Zdaje się, że mówiłeś, że masz tam całkiem fajne towary –
przypomniał.
- Wiesz chyba masz rację – zamieszałem łyżką w zupie. Po
spojrzeniu na sprawę z tej strony trochę się rozchmurzyłem, bo dwójka, którą
poznałem zasadniczo odpowiadałaby mi w bliższych relacjach. Menager był
atrakcyjnym facetem no a Kazar…ah… aż się zarumieniłem na samą myśl i
skosztowałem dzieła Marcusa by nie myśleć o tym, co było potem.
- Skoro i tak trzeba czekać to może wyskoczymy gdzieś
wieczorem? – Zaproponował podłapując zmianę mojego nastroju.
- Jest w centrum taki klub. Dobra muzyka, miejsca
siedzące i fajne towarzystwo… – odpowiedziałem z zadowoleniem. Oto pojawił się
plan na wieczór i zapowiadał się interesująco. – Pyszna zupa… – pochwaliłem
moje „Wsparcie”.
Dawno nie wpadałam, ale teraz...
OdpowiedzUsuńEj,szkodna, że u nasz NFZ się tak nie zabawia...skoro nie lecza ludzi to przynajmniej popatrzeć by dali x3
Oby tak dalej,
Pozdrawiam Nuerha-Desu
Ha, ha! Sporo osób się z Tobą zgodzi :P
UsuńRozumiem mało czasu, bo sprawy osobiste i inne sprawy. Ale może bez przesady... To jest dopieor początek opka, a ja już wątpię, żeby ono zostało zakończone.
OdpowiedzUsuńNie piszesz źle, ale za mało się dzieje. Cały rozdział o głupich badaniach? I to na coś takie tyle czasu się czekało?
Początek bardziej mi się podobał.
Doceniam zdrową krytykę i jest mi niezmiernie miło, choć nie ma powodu do nerwów. Jak wiadomo są gusta i guściki, a o nich się nie dyskutuje? Jednym się podoba, a innym nie. Ze swojej strony mogę powiedzieć jedynie, że nic nie dzieje się bez przyczyny i w świecie Ethana jest podobnie. Taki rozdział był mi potrzebny (o tym się przekonacie w odpowiednim czasie), przykro mi, że nie przypadł do Twojego gustu, ale bez paniki będzie dobrze ;)
UsuńCo do kończenia opka... Dopiero się zaczęło i nie zamierzam go za szybko kończyć, bo chcę wyczerpać temat i zamieścić wszystko, co sobie zaplanowałem.
Super! Wspaniałe! Bezwzględnie cudowne! Och, rozwalił mnie fragment z igłą. Hah, biedakowi podziurawić tak rękę! Czysty skandal! Co to za kobieta?!
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie i ciągle nie mogę wyjść z podziwu. Chciałabym widzieć kolejne rozdziały szybciej, ale znam życie i wiem, że są dużo ważniejsze sprawy niż pisanie opowiadania.
Życzę dużo weny!
Ejjj noooo! Gdzie następny rozdział? Autorze bardzo mnie zasmuciłeś brakiem kolejnej notki! Ja chce wiedzieć już czy moje przypuszczenia są słuszne i czy on przypadnie nie będzie aktorem w gej porno! Od pierwszego rozdziału chce wie dowiedzieć czy tak będzie czy to moja wyobraźnia jest za duża, a tu tak mało rozdziałów :( 5 i w dodatku nadal nie wiem. Bardzo mnie zasmuca ten fakt :( :( :(
OdpowiedzUsuńEch ale co poradzić, życzę chęci i nastroju do pisania :) Ren
Takie komentarze mnie motywują. Wiem, że męczy Was czekanie, ale robię co mogę w tej kwestii:/ Notę miałam wymyśloną, ale nie umiałam jakoś jej spisać. Akurat dziś ją ukończyłam i właśnie poszła do korekty :) Rozdział pojawi się na dniach. Co do pracy to nie powiem, proponujesz interesująca opcję :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch on się jeszcze nie domyśla jaka to naprawdę praca, co za idiotka z tej pielęgniarki tyle razy nieskutecznie próbować wkuć się w żyłę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och jeszcze się nie domyśla jaka to naprawdę praca, co za idiotka z tej pielęgniarki... tyle razy nieskutecznie próbować wkuć się w żyłę... aż mnie ciarki przechodzą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jeszcze się nie domyślił jaka to naprawdę praca, co za idiotka z tej pielęgniarki... jak można tyle razy nieskutecznie próbować wkuć się w żyłę? aż mnie ciarki przechodzą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga