Uwaga!

Blog zawiera treści nie odpowiednie dla osób małoletnich i homofobów. Jeśli jesteś taką osoba, opuść to miejsce.
Wchodzisz i czytasz na własną odpowiedzialność.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 6 - Imprezka


                 Szykowaliśmy się obaj do wyjścia do klubu tak jak zaplanowaliśmy. Marcus zajmował łazienkę jak tapirowana panienka. Poszedł się ogarnąć jeszcze jak ja kończyłem zupę. Nawet zdążyłem zjeść dokładkę nim zwolnił mi upragnione pomieszczenie.
- Stary! – pokręciłem głową mijając się z nim w drzwiach. Pachniał ładnie, drzewem sandałowym i miał mokre, rozczochrane włosy. Wparowałem do łazienki i wskoczyłem pod prysznic zrzucając wcześniej ubranie. Też się cały wykąpałem i po chwili byłem czyściutki, pachnący i gotów na figle. Przesuszyłem włosy suszarką i ułożyłem je chcąc uniknąć niesfornej weli, bo ta nie pasowała mi do zaplanowanego stroju.
Kiedy wyszedłem z łazienki Marcus siedział na krześle susząc włosy ręcznikiem i wyglądał jak mop, co nie kryjąc miało wiele uroku.
- Łoooooo! Sexi! Gdzie się podział mój kumpel? Co z nim zrobiłeś sexowna bestio! – Marcus nigdy nie widział bym tak wyglądał to też bardzo schlebiało mi, że tak to odebrał. W końcu byłem bardziej męski niż kiedykolwiek wcześniej. Grafitowe średnio obcisłe jeansy, czarna koszulka obcisła z dość sporym dekoltem zapinanym na guziki, opinała się na mnie ładnie ale nie zbyt nachalnie. Było sexownie, a nie dziwkarsko, a to był klucz do udanego podrywu.
            Wyszliśmy z mieszkania i przed budynkiem naszło mnie, że nie zamknąłem drzwi. Pobiegłem więc do góry już sam. Kiedy zszedłem na dół mojego kompana nie było.
- Serio? – rozejrzałem się z mieszanką irytacji i zaskoczenia na twarzy. Nie byłoby problemu jakby zniknął w klubie, ale jeszcze nie doszliśmy do niego… Po drugiej stronie ulicy ktoś do mnie machał z pod bardzo pstrokatego, stojącego znaku reklamowego. Poszedłem więc do Marcusa – Mogłeś na mnie zaczekać – bąknałem oskarżycielsko.
- Oj daj spokój – machnął dłonią lekceważąco i wskazał na znak – Idziemy?
Dopiero teraz odczytałem wielki złoty napis na czerwonym znaku  - Sexshop? – uniosłem brwi bo jakoś wcześniej znaku nie widziałem. Może chodziło o to, że nie znałem tego rodzaju sklepów i nie miałem potrzeby ich odwiedzać? Tak czy siak już  wiedziałem jakiego rodzaju mam sąsiedztwo.
- No zobaczymy co tam jest i czy wygląda jak na filmach… no wiesz… - szturchnął mnie łokciem na znak porozumienia.
- Przestań co tam niby może być? Sklep jak sklep – wzruszyłem ramionami obojętnie choć już gdzieś na skraju mojej jaźni zadomowiła się sporych rozmiarów ciekawość.
- No wiesz? Nie oglądasz filmów? Myślisz, że skąd oni biorą „takie rzeczy”? – odpowiedział tonem wskazującym, że rozmawia z totalnym nieukiem.
- Pytanie czy mnie to interesuje? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- No a nie? Wypada by porządny gej miał swoją kolekcję zabawek bo wychodzisz na nudziarza – wyjaśnił przyjaciel rzeczowo.
Zamrugałem zdziwiony takim obrotem sprawy – Mieszkasz na wsi i masz pudło z takimi gadżetami? Chyba mi nie powiesz, że jestem do tyłu – jakby potaknął to chyba bym się załamał. Na szczęście pokręcił przecząco głową.
- Ale chcę i załatwimy to teraz – zarządził i tak dałem się wciągnąć do lokalu.
            Kiedy Marcus pchnął drzwi te zadzwoniły w dość sugestywnym tonie.
- Orgazm jako dzwonek do drzwi? – byłem zachwycony, a to dopiero początek zwiedzania. Kiedy zagłębiliśmy się w sklepie szybko pojawiła się panna z obsługi. Zmierzyłem ją wzrokiem z zainteresowaniem bo w takim miejscu spodziewałbym się wyuzdanej, cycatej lali a nie takiej szarej myszki w powyciąganym swetrze i dwóch warkoczykach.
- Witam, pomóc w czymś? – zapytała tonem znudzonego pracownika, jakby to była księgarnia a nie miejsce zakupu sprośnych rekwizytów.
- Nie, nie trzeba w razie czego zawołamy – odparłem pośpiesznie bo jakoś nie chciałem by nam towarzyszyła w zakupach. Co ją interesuje co będziemy oglądać?
            Po chwili już chodziliśmy między półkami wypełnionymi najróżniejszymi gadżetami. Ja z zainteresowaniem oglądałem stroje na manekinach i głowiłem się kto się w takie cuda zmieści? Część z nich wydawała mi się całkiem zbędna bo i po co komu kostium z wycięciami na punktach strategicznych? Z kolei Marcus przebierał w najróżniejszych dildach. Trochę się przeraziłem kiedy zaczął bacznie przymierzać się do wielkiego kolczastego penisa z zielonej gumy, który miał pilota i kręcił się w różne strony brzęcząc dziwacznie.
- Jeśli go kupisz to śpisz na kanapie – ostrzegłem, bo zrobiło mi się słabo na samą myśl, że zechciałby to wypróbować.. i to nie na sobie. Marcus roześmiał się – Bez paniki, to fajnie wygląda, ale nie wiem czy bym używał – przyznał.
Zostawiłem go w objęciach gumowych penisów i udałem się na pułki z tubkami i flaszeczkami w licznych kształtach. Oglądanie zamieniło się szybko w wąchanie i przyznaję, że niektóre pachniały bardzo apetycznie i nawet bym się skusił jednak zamiar wybrania jednego zapachu sprawił, że straciłem tam prawie dwadzieścia minut ostatecznie westchnąłem i odeszłam niezdecydowany. Miałem zamiar dołączyć do Marcusa, ale kiedy poszedłem tam gdzie ostatnio go zostawiłem mężczyzny nie było. Rozglądałem się za nim, ale moją uwagę przyciągnęła półka z „zabawkami”. Z pewnego dystansu podziwiałem fikuśne sprośności, ale do niektórych musiałem podejść i nawet wziąć w dłoń opakowanie by odczytać z czym właściwie mam do czynienia. Takim właśnie sposobem dowiedziałem się o istnieniu torpedowego pocisku wibracyjnego z lekkimi elektrowstrząsami… dalej już nie chciałem zwiedzać, bo już  ta wiedza mnie poraziła. Nie byłem pewny czy robi mi się słabo ze wstydu, szoku czy duchoty panującej w sklepie. Wydostałem się z labiryntu i odetchnąłem widząc stojącą gablotę z biżuterią, tam mogłem odsapnąć. Wybór był nie duży, raczej stonowany bez wielkich klejnotów które ostatecznie zwisały by z jajek albo innych wypustek. Podobały mi się szczególnie sztangi sutkowe, gdybym nie bał się bólu to pewnie bym sobie takie zrobił i może nawet coś więcej? Piercing jest sexowny, choć tylko jeśli idzie w parze z higienom osobistą.  Moje dywagacje przerwał znajomy głos.
- Ej, jak wyglądam? Mega, nie? – mówił do mnie policjant i rozpoznałem go tylko po charakterystycznej czapce i odznace radośnie wiszącej na jego szyi. Resztę stroju stanowiły czarne stringi ze zamkiem na strategicznym wzgórku, pas z przypiętą pałą, choć równie dobrze mogło to być wielkie czarne dildo, oraz niechlujnie naciągnięte buty.
- Marcus? – teraz dopiero zacząłem podziwiać kiedy zaskoczenie minęło. Dokładnie, wyglądał bardzo sexownie – Ja też chcę! – podłapałem natychmiast.
- Mam coś idealnego – wyszczerzył białe ząbki i pomachał mi wiszącym na wieszaku strojem pielęgniarki.
- Jestem facetem pamiętasz? – warknąłem rozeźlony, bo co jak co, ale ja kiecek nie noszę. – Chcę coś fajnego! – zażądałem i kumpel zaprowadził mnie na w właściwy dział. Tam zacząłem przeglądać ewentualne opcje odrzucając co nowe – Astronauta? Nie. Strażak? Nie. Kowboj? Nie.  Ksiądz? Nie. Ratownik? Nie. Kucharz? Nie. Spiderman? – no to mnie zaintrygowało. Wcisnąłem się w kostium super bohatera który co, jak się później okazało, miał pewne elementy na rzepy a nawet wyjście „ewakuacyjne”.
- Ha! I jak? – byłem z siebie dumny wyglądałem mega sexownie i tak ponętnie choć w masce.
- Czy ja wiem… pajączki nie są w moim typie – odpowiedział kumpel i trochę mnie tym zawiódł.
- Pffff powiedział policjant, który wygląda jakby przegrał gnata w pokera – wypaliłem urażony.
- Ej! To jest cios poniżej pasa! – oburzył się szczerze i bardzo dobrze.
- Oj tak i to bardzo – pokręciłem zamaskowaną głową.
- Ehem, panowie teraz musicie kupić te stroje. Ich nie można przymierzać na nagie ciało – wybąkała sprzedawczyni nie patrząc na nas. Spuściła oczy zawstydzona, najwyraźniej było doskonale widać, że stroje faktycznie nie były ubrane na bieliznę.
            Takim oto sposobem nabyliśmy dwa zupełnie zbędne stroje i tubkę nawilżającego żelu gratis. Biorąc pod uwagę ile daliśmy za zbędne kostiumy to powinniśmy dostać karton żelów, no ale cóż… Z nowo nabytym ekwipunkiem udaliśmy się na imprezkę. Gdy już zostawiliśmy nasz bagaż w szatni, poszliśmy w tango.
            Ulokowałem się razem z Marcusem przy barku gdzie wypiliśmy po cztery shorty na rozgrzewkę i zaczęliśmy się rozglądać po sali w poszukiwaniu ciekawych „obiektów”.
- Na co masz dziś chęć? – zapytałem patrząc po towarach jakie były dostępne. Wyszukiwałem kogoś dość trafiającego w mój gust.
- Hmmm… ja bym miał chęć na coś porządnego – odparł mężczyzna.
- Czyli? – dopytuję.
- Przystojny z gałką w rozmiarze średnio europejskim. Nie jestem wymagający. No a ty?
Musiałem się zastanowić, dziś miałem nieco inny nastrój i to miało wpływ na moje upodobanie co do partnera i jego wyposażenie które miałoby mnie interesować.
- Cóż ja chyba się zdecyduje na… - i nie zdarzyłem dokończyć bo ktoś stanął między nami by złożyć zamówienie. Zmarszczyłem brwi, co za nietakt! Wbiłem intruzowi łokieć w żebra by raczył zauważyć, że przeszkadza. Mężczyzna syknął i wbił we mnie wściekłe spojrzenie bursztynowych oczu.
- Kazar? – aż oniemiałem widząc znajomego pytona ale uśmiechnąłem się czarująco. Po jego minie widziałem, że kalkuluje z kim ma do czynienia, po kilku sekundach jego twarz się rozjaśniła i już było wiadomo, że jest dobrze.
- Ktoś wyszedł na polowanie? – Kazar wyglądał bosko, dokładnie tak jak zapamiętałem mimo, że miał na sobie innego rodzaju ubranie, mniej oficjalne.
- Chyba polowanie właśnie się zakończyło – odpowiedziałem szczerząc ząbki i chciałem coś dodać, ale rozmówca się obrócił.
- Sorry, musiałem się upewnić czy ten tyłek jest prawdziwy – Marcus nie miał skrupułów i pozwolił sobie na wymacanie krągłości Kazara.
Mężczyzna uniósł kącik ust w sugestywnym uśmiechu – Zdaje się, że za chwilę to ja zmacam dwa niezłe tyłki – stwierdził wskazując jasno zamiar. Odwrócił się do mnie powrotem – Jesteście zajęci?
- Nie, dopiero szukaliśmy… to  znaczy przyszliśmy – wyjaśniłem – Ale dla ciebie już jeden tyłek jest – dodałem wskazując palcem na mojego skrzydłowego – To jest Marcus i chce poznać legendę o mistycznym boa – zakończyłem z uśmiechem.
- Ten boa może go ukatrupić, nie udzielisz mu wsparcia? – czarował mnie i gdyby nie to, że Marcus energicznie kręcił mu głową nad ramieniem to może i bym się skusił.
- Nie, chyba szukam dziś czegoś nowego. Liczę na dobrego hot doga – wyjaśniłem kiedy Marcus zrobił znak „ok.” nad ramieniem właściciela węża.
- Spoko – po tych słowach oddalił się zabierając ze sobą mojego przyjaciela. Nie martwiłem się, byłem zadowolony w końcu załatwiłem mu świetny sex o którym będzie mógł gadać dowoli bo będzie okazja do wymiany ciekawostek. Nie mniej w tym momencie w polowaniu zostałem sam. Musiałem ponownie się rozejrzeć.. Zamówiłem sobie kolorowego drinka z palemką kiedy na miejscu obok usiadła nowa osoba.
- Ładna palemka – zagadnął nowy więc spojrzałem na niego i stwierdziłem, że wygląda znajomo choć nie umiem go skojarzyć. – Pasuje do twojej koszuli – odpowiedziałem kokieteryjnie – Napijesz się czegoś? – zaproponowałem przejmując inicjatywę. Rozmówca rozsiadł się wygodniej i założył nogę na nogę. Teraz miałem chwilę na zapoznanie z jego aparycją. Miałem przed sobą chłopaczka świeżo koło pełnoletniości z blondawo-rudawym odcieniem ładnie zaczesanych na bok włosów i mroźnie niebieskimi oczami. Na nosie i policzkach lekko zarysowywały się piegi, które nikły w świeżej opaleniźnie. Jego fizjonomia była dość wywarzona z tego co mogłem ocenić przez ubranie jakie na sobie miał. Chłopak został zaakceptowany, więc zarzuciłem przynętę.
- Jestem Ethan – przedstawiłem się opierając się łokciem na blacie baru.
- Wiem, słyszałem jak rozmawiałeś ze swoim chłopakiem – taka odpowiedź była zaskakująca. – Roni – przedstawił się i wtedy zaskoczyłem.
- Chłopak z KFC?! – prawie szczęka mi opadła bo tam była ziemia a tu jest niebo. – Em… - odchrząknąłem – Sorka, wyglądasz trochę inaczej – musiałem się wytłumaczyć bo głupio wyszło.
- Luźno – Roni się nie przejął – Wiem, że w okularach wyglądam jak kujon, totalnie passe – westchnął – To są wymogi BHP u nas i niestety soczewki odpadają.
- Ah… rozumiem – choć wcale nie rozumiałem a w sumie mnie to nie interesowało. – Wiesz mój kumpel – podkreśliłem by było wiadomo, że Marc nie jest moim facetem. Roni nie wyglądał na kogoś kto chce nakłaniać do zdrady – Znalazł sobie towarzystwo – przecież nie powiem, że dałem jego tyłek Kazarowi – Mam nadzieję, że ja ci starczę w zastępstwie?
- Zależy ile potrafisz zdziałać – Roni przyglądał mi się z zainteresowaniem, najwyraźniej dostałem zielone światło.
            Dwudziesto minutowy flirt zakończył się w jednej z kabin toalety męskiej klubu. Zamknęliśmy drzwi na zamek i przystąpiliśmy do akcji. Obaj byliśmy dość wstawieni i równie napaleni. Roni rozpiął mi spodnie i wydobył męskość. Bez wstępów wziął ją do ust. Westchnąłem z zadowoleniem bo okazało się, że chłopak ma wprawę i głębokie gardło, co nie znaczy, że ja mam małego, bo to bzdura. Stałem operacją się plecami o ściankę kabiny pozwalając na pieszczotę. Spodnie miałem spuszczone do samej ziemi a on klęczał obciągając mi ustami. Jeśli ktoś czekał na zwolnienie kabiny to przez dużą szparę pod drzwiami widać było wyraźnie co się dzieje. Z drugiej strony może dla tego nikt tu nie wchodził? Westchnąłem kiedy moje kulki znalazły się w jego ustach gdzie zostały wciągnięte, równocześnie dłonią energicznie mnie masował. Szybko stwardniałem, ale chciałem zostawić swoje ślady w innym miejscu. Położyłem dłoń na jego głowie i zacisnąłem pięść na włosach. Pociągnąłem go lekko dając znak, że ma przestać. Zrobił to i podniósł się, staliśmy twarzą w twarz. Oczy błyszczały mu podnieceniem i miał czerwone rumieńce. Teraz ja przejąłem inicjatywę. Obróciłem młodzika twarzą do ściany. On sam rozpiął zamek, ale to ja zdarłem z niego bieliznę. Ułożyłem swojego penisa między jego pośladkami, kiedy wypiął się usłużnie, ale nie wszedłem w niego, jeszcze nie. Wsunąłem dłonie pod jego koszulkę, chciałem poczuć jego słodkie malinki. Wyczułem je i zacząłem nimi kręcić jak pokrętłem z radia. Młody syknął ale poruszyłem biodrami więc jęknął cicho. Zabawiałem się nim chwilę w taki sposób. Czułem jak krew się w nim grzeje. Przeniosłem dłoń z sutków na jego twardą już męskość. Wydał z siebie mocno pornograficzny jęk kiedy zacząłem mu trzepać pieszczocha. W między czasie przekalkulowałem, że pukanie na sucho będzie bolesne nie tylko dla mnie. Na szczęście tubkę z reklamowym żelem z sexshopu wsadziłem do kieszeni. Teraz mi on uratował życie. Wylałem sporą szprycę na rowek kochanka i drugie tyle na własną sterczącą radość. Wszedłem w niego po trochu. Mimo wprawnych ust dziurka była ciasna, bardzo ciasna. Wbijałem się w niego a on pojękiwał cicho, ale ostatecznie by się uciszyć wziął w zęby swoją zwiniętą koszulkę. Poruszałem się w nim coraz intensywniej kiedy już przetorowałem sobie drogę. Trzymałem dłońmi jego biodra by móc dobijać je do własnych. Skupiłem się tylko na tym. Długo nie musiałem go posuwać by w nim dojść. Roni nie osiągnął szczytu, więc brałem go jeszcze przez chwilę wspomagając się kręceniem jego cukiereczków. Zdążyłem wyłapać, że jego sutki są bardziej wrażliwe. W ostatnim akcie dopchnąłem go do ściany tak, że jego nabrzmiały penis ocierał się o nią i tam wystrzelił. Międzyczasie ja zdążyłem się naładować ponownie to też zmieniłem pozycję tak, że stał do mnie przodem i oplatał moją szyję ramionami a jedną nogą mój pas. Brałem go dalej aż napełniłem jego zbiorniczek.
            To był bardzo udany sex. Powycieraliśmy się chusteczkami i dopiero teraz dosłyszeliśmy przytłumione, jęki i piski. Roni nie był zainteresowany więc po wymianie namiętnych pocałunków rozeszliśmy się, on opuścił kabinę. Ja naciągnąłem spodnie na tyłek i stanąłem na muszli klozetowej by zerknąć na to co się dzieje w sąsiedniej kabinie…