Uwaga!

Blog zawiera treści nie odpowiednie dla osób małoletnich i homofobów. Jeśli jesteś taką osoba, opuść to miejsce.
Wchodzisz i czytasz na własną odpowiedzialność.

wtorek, 17 stycznia 2017

Rozdział 15 - Konfrontacja

Czas bezpośrednio po moim opuszczeniu studia minął nadspodziewanie spokojnie. Przede mną kilka spokojnych dni w oczekiwaniu na nowy scenariusz i kilka wskazówek.
Miłe było to, że uznanie za pierwszy filmik wpłynęło na moje konto. Musiałem odetchnąć, bo kwota była znacząca. Trzeba było to uczcić, ale nie miałem ochotę na spotkanie z ludźmi. Zbliżała się perspektywa, że w końcu będę musiał komuś coś powiedzieć o tym wszystkim… najsensowniej rysowało się wskazanie na Marcusa. Ostatnio w moim życiu przetasowała się hierarchia ważnych osób. Pierwszy był Marcus, potem Victor i Kruchy… westchnąłem strapiony. Oczami wyobraźni już widziałem spojrzenie przyjaciela i szybki sąd nad moją postawą. Czy uzna to za prostytucję? Coś jak utrzymanek? Inny rodzaj zajęcia niepochlebnego i niegodnego jego przyjaciela? Najbardziej bałem się, że go stracę, że on tego nie zrozumie. Wytłumaczenie, że ta praca otwiera wszystkie drzwi i dochód z niej jest taki, że bez problemu wysyłam część kasy mamie, sporo odkładam i po wszystkich opłatach zostaje mi tyle, że mogę sobie poużywać? Bałem się, tak to jest najlepsze wyjaśnienie. Tylko, czemu w niego wątpię? Może niema takiej potrzeby? Może to tylko ja panikuję bez powodu? Im bardziej o tym myślałem tym bardziej się denerwowałem. Poziom stresu trzeba obniżyć koniecznie. Wybiła 19… zamówię coś, albo zjem na mieście i może skoczę na masaż do tego gabinetu, co jest na końcu ulicy? O, to będzie dobre, do kina samemu to tak głupio…
No i postanowione! Przejrzałem na kompie ofertę kilku lokali. Ciężki wybór między pizzą a chińszczyzną wygrał kubełek kurczakowy z powiększonymi frytkami. Z nieznanego powodu ostatnio nosiło mnie na frytki. Ciekawe, nie? Miałem kwadrans nim dostawca zapuka do drzwi wiec mam chwile na szybki prysznic. Nie wyobrażam sobie masażu na ciele po całym dniu „pracy”. Wziąłem prysznic korzystając z nowego żelu. Dopiero, kiedy zacząłem się wycierać stwierdziłem, że zapach kosmetyku kojarzy mi się z czymś słodkim… jakieś ciastka? Wciągnąłem koszulkę, nie zamierzałem się nad tym rozwodzić, nawet, jeśli żel był np. damsko to przecież zapach długo się nie utrzyma a to ma być odżywka dla skóry a nie…
Dzwonek do drzwi, oto dostawca dotarł z moimi frytkami <3. Kiedy otworzyłem drzwi zadowolony mina mi zrzedła, jakbym zobaczył ducha…
- Co Ty tu robisz?! – warknąłem bez zbędnego powitania, on był ostatnia osobą, którą chciałbym widzieć.
- Jak to, co? - spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczami - Nie przywitasz się ze mną?
Policzyłem do, pięciu bo początkowy szok opadł i teraz miałem ochotę mu przywalić… za wszystko – Wejdź – powiedziałem jedynie schodząc mu z drogi by wszedł.
- Gdybyś się zjawił miesiąc temu albo, chociaż zadzwonił to może byłbym bardziej skłonny się z Tobą witać – nawarczałem na niego i po przejściu do kuchni wyjąłem dwa kubki i włączyłem czajnik.
Z satysfakcją przyglądałem się, gdy wchodząc do kuchni lustrował całe moje mieszkanko.
- Noo ładnie się urządziłeś, choć mało tu miejsca... hmmm zadzwonić? - oparł się o blat i patrzył teraz na mnie - Nie było takiej potrzeby. Zatem jak Ci się wiedzie?
- No tak pełna troska, już zapomniałem – uśmiechnąłem się pod nosem. Czego innego się spodziewałem? - Jak widać, nie narzekam – odparłem zalewając jemu herbatę, bo przecież on „smoły” nie pija a sobie kawę. Widziałem jak się skrzywił widząc, że nie piję herbaty – Powiem więcej, jest mi tu bardzo dobrze, mam wszystko, czego można chcieć – podałem mu kubek i sam napiłem się gorącego napoju.
- Jestem nie zależny, perspektywy są otwarte – dodałem – Nie planuję powrotu – dodałem by nie myślał sobie, że zdoła coś w tej kwestii zmienić.
Upił łyk herbaty i spojrzał na mnie - Wiesz, powrót nie musi być planowy - uśmiechnął się do mnie tymi białymi ząbkami - Potrzebujesz więcej czasu rozumiem. Ale możne zostanę trochę i zobaczę jak jesteś niezależny. - widać było, że naprawdę się zastanawia nad tym, co powiedział.
W pierwszym momencie mnie zatkało. O czym on gada u diabła?!
- Chyba nie zrozumiałeś… - odstawiłem kubek, co by w niego nie rzucić w przypływie irytacji. – Niema możliwości byś tu został, po prostu się na to nie zgadzam. Mogę, co najwyżej Cię przenocować i to wszystko – miał stanowczo się nie zgodzić… - Ja nie potrzebuję czasu ani Twojej kontroli, zdecydowałem, że zostaję tutaj i Twoja obecność niczego nie zmienia. Pokazałeś już jak bardzo masz mnie gdzieś i teraz ja Ci oświadczam, że NAS NIEMA, już nie – było mu przykro, myślał, że blondyn się zmieni zrozumie jak bardzo go krzywdził przez ten cały czas swoja ignorancją – Straciłeś swoją szansę a miałeś ich aż nadto wiele – zakończyłem twardo.
Spojrzałem jak i on odkłada swój kubek z herbatą - Gdybym miał Cię gdzieś to bym tu nie przyjechał za Tobą - stanął przede mną uniósł dłoń i odgarnął mi kosmyk włosów z policzka i włożył go za ucho - O nie mój drogi. Kontrolować? Ja jestem tu dla Ciebie - poczułem na swoim policzku jego ciepłą i męską dłoń. Wiedziałem... Oparłem się plecami o blat szafki, znalazłem się między młotem a kowadłem. Jego bliskość i dotyk szybko przywołały czar tych dni, kiedy było nam dobrze. Myślałem, że go skreśliłem, a jednak nadal miałem do niego słabość.
- Przestań… - obróciłem głowę, wiedziałem, że to zmierza w złym kierunku.
- Dlaczego? - spytał i pocałował mnie w szyję. Delikatność jego ust sprawiła, ze całe ciało mi zadrżało, wiedziałem, czułem jego usta, które przemieszczały się powoli a ja drżałem pod nimi. Ujął mnie za brodę i tym ruchem sprawił, ze naszej spojrzenia się znów spotkały.
Zabrzmiał dzwonek do drzwi i z radością uwolniłem się spomiędzy bioder Rafaela i blatu. Odebrałem posiłek z czerwonymi wypiekami.
- Cholera on znowu to robi! – jęknąłem w myślach czułem się bezbronny. – A może by tak… bosh przecież on nie będzie w stanie tego zaakceptować! – Właśnie do mnie dotarło, że to ślepa uliczka…jeden rzut oka na tomik [Geim], polecony przez Minta przechylił szalę. No właśnie, Viktor… teraz widziałem swoje życie z nim u boku.
Wróciłem do kuchni z zamówionym fastfoodem – Posłuchaj Rafaelu – zacząłem, kiedy już się ogarnąłem – Wystarczy tych gierek – powiedziałem patrząc na niego. – To za długo trwało, ja już nic do Ciebie nie czuję – pokręciłem głową – A i Ty czujesz jedynie przywiązanie – dodałem, bo to było widać jak na dłoni. – Doceniam to, że w końcu się zjawiłeś, ale już jest za późno, niema, czego ratować. Wracaj do domu i ułóż sobie życie na nowo, już beze mnie – wylał to z siebie. Wystarczyło już tych niejasności.
Widziałem jak zmierzył mnie wzrokiem i kiwał głową, byłem gotowy na wszystko.
- Nie wiesz, co czuje - odparł mi po chwili milczenia - Ale niech będzie nie będę nalegał - spojrzałem na to jak wyciąga rękę...po kubek - Dopiję tylko herbatę i zniknę - ponownie oparł się o blat - Wiem już, ze dobrze Ci się wiedzie, a co robisz? Oczywiście oprócz mieszkania w tym mieszkaniu.
Poczułem się winny, ale z drugiej strony nie protestował… był równie winny jak ja. Poczułem się nieco lepiej.
- Mogę Cię przenocować – przypomniałem skoro sytuacja była jasna, jego obecność nie była problemem, z drugiej strony robiło się ciemno i mimo wszystko wolałem mieć pewność, że nic mu się nie stanie. O! I trafił w czuły punkt… praca, co powinienem powiedzieć? Skłamać czy powiedzieć prawdę? Zastanowiłem się chwilę i uśmiechnąłem się zaczepnie – Nie wiem czy będziesz w stanie to znieść – odparłem figlarnie, nagle zaciekawiło mnie, co miałby do powiedzenia w tym temacie…, po czym wręczyłem mu paczkę frytek -  Jedz, bo wystygnie – ponagliłem blondyna.
Nagle nasza relacja uległa zmianie i ja odnalazłem się w niej natychmiast, a to znaczyło, że za długo trwał ten „związek” i trzeba było go w końcu zakończyć. Teraz wszystkie drzwi stały otworem, ciężar ewentualnej zdrady zniknął. Rafael, kiedy już otrząśnie się z szoku, też wyjdzie na tym z korzyścią.

4 komentarze:

  1. Rany! Już zapomniałam, co wcześniej się działo ;-;
    Czekam na więcej! <3
    Tylko mi nie porzucaj, bo to moje ulubione opowiadanie! *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    no prozę, proszę po tak długim czasie zjawił się w końcu Rafael, dobrze, ze wyjaśnili sobie wszystko, choć przez chwilę myślałam, że zjawi się Kruchy.... czekam na kolejny rozdział...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    drogi autorze, przychodzę z pytaniem o kontynuację tego opowiadania, czy jeszcze o nim pamiętasz, ja od czasu do czasu zaglądam tutaj w nadziei...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, po tak długim czasie zjawił się w końcu Rafael... dobrze, że wyjaśnili między sobą wszystko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń